wtorek, 9 października 2012

Alarice

Alarice spokojnie żyła na granicy Maailm, jak najdalej cywilizacji. Na odludziu było jej dobrze, choć brakowało najbliższych. Nie miała do kogo otworzyć ust, a tym bardziej z kimkolwiek porozmawiać. Cały ten czas z dala od bliskich pozwolił dokładnie przystosować się do tego, że gdyby kiedykolwiek przechadzała się tędy straż królewska byłaby już w stanie gotowości. Miała doskonale wyczulony słuch, potrafiła przemieszczać się bezszelestnie i widziała w ciemności zupełnie jakby to był dzień.
Do tego była przygotowana, jednak wystarczyła jedna chwila by jej życie zmieniło się diametralnie.
Kiedy szła na polowanie dotarła do skały pośród drzew. Nigdy wcześniej nie widziała tego miejsca i było dla niej dziwnie magiczne. Potrafiła wyczuć energię promieniującą z wnętrza skały. Obeszła ją dookoła i wtedy poczuła tą siłę, przymknęła na chwilę powieki. Światło raziło ją nawet przez zamknięte oczy, kiedy je otworzyła już nie była w Maailm, tylko pośrodku czegoś dziwnego. Czegoś sztucznego, twardego o nieprzyjemnym zapachu. Zakrztusiła się, jednak zaczęła krążyć po tej dziwnej dżungli. Chciała jak najszybciej odnaleźć swój dom, a raczej skałę, przez którą się tu dostała.